Czy skuter na Phuket to dobry pomysł? Zdecydowanie NIE. Wzięliśmy skuter na jeden dzień, żeby pojeździć po sąsiednich: Kata i Kata Noi Beach, a może nawet odwiedzić rozrywkowy Patong. Odpuściliśmy jednak po kilku godzinach, bo korki niesamowite, a do tego tereny bardzo niesprzyjające spokojnej jeździe. Co chwilę są kolizje, słychać karetki, które jeźdżą do wypadków, wyspa jest duża i zatłoczona, a skutery śmigają jak szalone. Światła są tak ustawione, że jak się trafi na czerwone, trzeba czekać 2 minuty, aż się zmieni. Zielone natomiast świeci tylko 60 sekund. Oddajemy skuter po połowie dnia i spacerujemy na plażę, po drodze kupując arbuzowe koktajle. To przedostatni dzień wakacji, więc staramy się powoli kompletować pamiątki, robić ostatnie zdjęcia i powoli planować pakowanie. Wszystko, co dobre (pomimo przygód ze zdrowiem), zbyt szybko się kończy.
Dla porównania: skuter na wyspie Koh Phangan kosztuje 200 BHT/DZIEŃ, a na Phuket już 400. Jeśli chce się zwiedzić okolice, to i tak najtańszy sposób, bo lokalne taksówki za kurs Karon-Patong (10 km) chcą 500 BHT, a Bolt czy azjatycki Grab, mimo, że istnieją i testowaliśmy te aplikacje, wszyscy kierowcy odrzucali nasze wezwania.